Andrzej Binkowski, właściciel firmy Mebin, o sytuacji na rynkach wschodnich, zwłaszcza na rynku ukraińskim.

Sytuacja na rynkach wschodnich niepokoi nas w dużym stopniu. Już zaobserwowaliśmy znaczący spadek zamówień z rynku ukraińskiego.

W ciągu kilku najbliższych miesięcy nie spodziewam się w tym względzie znaczącej poprawy. W ostatnim czasie sporo rozmawiałem z kupcami z Ukrainy. Twierdzą oni, że u nich wszyscy zastanawiają się teraz nad tym, czy będzie wojna, czy też nie. W związku z tym zakupy wszelkich rzeczy, i w ogóle wszelkie inwestycje, zostały ograniczone do minimum.

Problemy są nie tylko na rynkach wschodnich

Co do krajów WNP, w tym Rosji, to problem jest raczej po mojej stronie, a nie tamtejszych odbiorców. Na przykład zastanawiałem się nad sensem brania udziału w targach w Moskwie, co wiązałoby się z dużymi kosztami. Na obecną chwilę wstrzymałem się z podjęciem ostatecznej decyzji i czekam na rozwój sytuacji. Niebezpieczeństwo polega na tym, że rząd rosyjski, w ramach reperkusji za nasze działania na Ukrainie, może w każdej chwili w mniejszym lub większym stopniu i w mniej lub bardziej formalny sposób ograniczyć handel z naszym krajem, w tym również meblami. Ostatnie wydarzenia potwierdzają tę tezę. Sądzę że takie myśli przychodzą też do głowy potencjalnym klientom z Rosj. Tym, którzy wahają się jeszcze, czy kupować nasze wyroby, czy nie. W obecnej chwili oni też mogą się wstrzymywać z podjęciem decyzji.

Reklama

ZOBACZ TAKŻE: Zmiany w eksporcie, w imporcie constans

Na razie nie obserwuję spadku zamówień z krajów bałtyckich, jednak w rozmowach z kupcami z tych krajów da się wyczuć wyraźny niepokój co do przyszłości. Na Litwie, Łotwie czy w Estonii mieszka wielu Rosjan i może to być pretekstem do eskalacji stosunków, także gospodarczych.

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 5/2014